Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/568

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ża Kościół), a w takim razie nie potrzebuje naszych modlitw; albo też przeszła do wieczności w grzechu (takie jest podobno wyrażenie duchowne), a wtenczas...
Ksiądz Bournisien przerwał mu oświadczając szorstko, że w każdym razie należało się modlić.
— Lecz, powiedział jeszcze aptekarz, ponieważ Bóg zna wszystkie nasze potrzeby, na co się przydać może modlitwa?
— Jakto? oburzył się duchowny, modlitwa! Więc pan nie jesteś chrześcianinem?
— Za pozwoleniem! rzekł Homais. Uwielbiam chrystyanizm. On pierwszy wyswobodził niewolników, zaprowadził w świecie moralność...
— Nie o to chodzi! Wszystkie teksty...
— Och! och! co się tyczy tekstów, zajrzyj do historyi, księżuniu; wiadoma rzecz iż je poprzekręcali Jezuici.
Tu wszedł Karol, i przystąpiwszy do łóżka, odsunął powoli firanki.
Emma miała głowę na prawe ramię pochyloną. Kąt ust jej, które były otwarte, robił wrażenie czarnego otworu w dolnej części twarzy; wielkie palce u obudwu rąk spoczywały niezgięte w dłoniach; rodzaj białawego pyłu osiadał na