Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/566

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi nikt nic nie mówi: będę miał potrzebną siłę. Z wierzchu ją przykryją wielkim całunem z zielonego aksamitu. Ja tak chcę. Tak uczyńcie.“
Ci panowie zdumieli się bardzo nad romansowemi pomysłami Bovarego, i aptekarz poszedł a mu powiedzieć:
— Ten aksamit wydaje mi się rzeczą zgoła zbyteczną. Zresztą, koszt...
— Cóż to pana obchodzi? oburzył się Karol. Daj mi pan pokój! Nie kochałeś jej! Idź pan sobie precz!
Duchowny wziął go pod ramię i wyprowadził do ogrodu. Mówił mu o znikomości rzeczy ziemskich. Bóg jest wielkim, miłosierdzie Jego nieskończone; należało się poddawać bez szemrania Jego wyrokom, dziękować mu nawet za wszystko.
Karol wybuchnął bluźnierstwem.
— Ja nienawidzę waszego Boga!
— Duch buntu mieszka jeszcze w tobie, synu mój, westchnął duchowny.
Bovary był już daleko. Chodził wielkiemi krokami wzdłuż muru, pod szpalerem, zgrzytał zębami, i posyłał w niebo spojrzenia obarczone