Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sów melonów, kwiaciarki z gołemi głowami owijały w papier pączki fijołków.
Młody człowiek wziął z nich jeden. Pierwszy to raz w życiu kupował kwiaty dla kobiety; a pierś jego, pojąc się ich wonią, nadymała się dumą, jak gdyby ten hołd przeznaczony dla innej osoby, do niego samego się odnosił.
Obawiał się jednak aby go nie spostrzeżono, i wszedł śmiało do kościoła.
Szwajcar stał właśnie na progu, pośrodku lewego portyku, pod Maryanną tańcującą, z piórem na głowie, szpadą przy boku, pompatyczny jak kardynał i błyszczący jak święta ampułka.
Przystąpił do Leona, i, z tym uśmiechem pieszczotliwej łagodności z jaką duchowni zwykli przemawiać do dzieci:
— Pan zapewne tu obcy, nieprawdaż? powiedział; pan sobie życzy obejrzeć ciekawości naszej katedry?
— Nie! odparł krótko tamten.
I obszedł najpierwej boczne nawy. Potem wyjrzał znowu na plac. Emma nie nadchodziła. Wstąpił aż na chór.
Nawa przeglądała się w pełnych wody kropielnicach, wraz z początkiem i niektóremi czę-