Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powana w tunikę wpatruje się w księżyc, z niezapominajkami w rozpuszczonych włosach. Coś mię tam ustawicznie popychało, nieraz całemi godzinami się w nią wpatrywałem.
I drżącym głosom dodał:
— Była trochę do pani podobną...
Pani Bovary odwróciła głowę, żeby nie dostrzegł mimowolnego uśmiechu, którego wstrzymać nie mogła.
— Często, rzekł jeszcze, pisałem do pani listy, które następnie darłem.
Ona nic nie odpowiedziała. On mówił dalej:
— Wyobrażałem sobie czasem, że wypadek jaki panią sprowadzi. Zdawało mi się, że już panią poznaję; biegłem za wszystkimi fiakrami, z których powiewał szalik, lub woalka pohobna do twojej...
Emma zdawała się zdecydowana nie przerywać mu ani jednem słowem. Skrzyżowawszy ramiona i spuściwszy głowę na piersi, wpatrywała się w kokardy swych atłasowych pantofelków, i od czasu do czasu tylko poruszała w nich wielkim palcem.
Wreszcie westchnęła: