Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że przybierał większe brzmienia, kibić również; cóś niewyraźnie subtelnego wydzielało się z samych nawet fałdów jej sukni i wygięcia kształtnej stopy. Karol znajdował ją tak prześliczną i zachwycającą, jak w pierwszych czasach po ślubie.
Kiedy późno w nocy powracał, nie śmiał jej budzić. Porcelanowa lampka rzucała na sufit drżący krąg świetlany, a firanki nad kolebką zapuszczone tworzyły jakby budkę białą, wydętą w cieniu, przy łóżku. Karol wpatrywał się w nie. Zdawało mu się, że za niemi słyszy lekki oddech swego dziecięcia. Będzie teraz prędko rosła; każdy rok znaczny przyniesie postęp. Już ją widział w myśli jak powraca ze szkoły, wesoła i uśmiechnięta, w fartuszku poplamionym atramentem, z koszyczkiem na ręku; później trzeba ją będzie oddać na pensyę, to wiele kosztować będzie: jak na to poradzić? Zastanawiając się nad tem, układał sobie w myśli że zadzierżawi w okolicy mały folwarczek, którego sam będzie doglądał co rano, udając się do swoich pacyentów. Będzie odkładał dochód z tego gospodarstwa, umieści go w kasie oszczędności, następnie kupi jakie akcye; zresztą, praktyka jego powiększy się przecie; liczył na to, bo chciał ażeby jego Berta była dobrze wy-