Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/947

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dziewczynki z domu podrzutków, od dawna z bazaru wróciły na salę.
Wkrótce ukazał się stróż na schodach i skinął, mówiąc jak pokutnik:
— Szanowna ochmistrzyni cieszy się, że może przyjąć pana przełożonego!
Sekretarz policyjny kapitalista Schwartz, czuł się dumnym ze swojego dosyć przeważnego wpływu.
Wszedł na schody nieco zasapany, bo to był duszny dzień jesienny.
Stróż założywszy ręce z ukłonem odstąpił na bok, a pan przełożony wszedł do domu.
Ochmistrzyni, podstarzała kobieta z miną uderzająco srogą i niesmaczną, w siwéj klasztornéj odzieży, zatrważająca chudością, przyjęła pana kościelnego przełożonego u drzwi swojego pokoju.
Jéj chuda, ponura twarz przybrała wyraz niezmiernie przychylny, ale zarazem i niezmiernie bogobojny.
— Tam oto jest moje pozdrowienie! rzekła i wskazała biało pomalowaną ścianę, na któréj napisane było wielkiemi czarnemi literami:
„Boże błogosław twoje wyjście i przyjście!“
— Niech Matka Bożka będzie z tobą na wieki, Amen, odpowiedział pan kapitalista Schwartz, nieco się kłaniając. Potém wprowadziła go pobożna ochmistrzyni do pokoju i drzwi za sobą zamknęła.
Siadajmy, kochany panie przełożony, rzekła poczciwa kobieta, która niewątpliwie ciągle pościła, i przez to, jeżeli jeszcze nie przez inne czyny i postępowanie, Bogu podobać się zamierzała: czemuż przypisać mam zaszczyt tak miłych odwiedzin? Ostatniéj niedzieli znowu widzieliśmy się w kościele!
— Jak i każdéj innéj, pobożna pani — siadajmy! Niestety! przybywam znowu ze skargą, i aby się z panią porozumieć, aby odstępne owieczki tego domu utrzymywać w większéj pokucie i modlitwie! Rzecz nie do uwierzenia, że niektóre z tych stworzeń, które tu z naszéj