Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/874

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mnich zwrócił się w korytarz wiodący na prawo, potém za filarem znalazł wysokie drewniane drzwi, zamykające pierwszą celę tegoż korytarza.
Znalazł się teraz w słabo oświetlonéj celi siostry Franciszki.
Piękna dama perłowa, zbiegła mniszka z Burgosu, którą Józef znowu do klasztoru dostawił, zbladła i znędzniała — znikły ślady jéj dawniejszéj piękności.
Pół roku przepędziła w ciężkiéj klauzurze, głęboko pod sklepieniami klasztoru — a tam rzeczywiście niknie połysk młodości, tam więdnieje piękność.
Siostra Franciszka powstała, gdy nagle otworzyły się drzwi jéj celi — szybko zakryła łóżko, obok którego klęczała, i patrzała kto nadchodzi.
Cela była uboga, jak przystoi tak zwanym żebrzącym zakonom.
Grubo ociosany stół, na którym stała tlejąca świeca, krzesło, krucyfiks i nędzne łóżko, oto wszystko co tam postrzegano.
Franciszka miała na sobie ciemny habit mniszki — przelękła się ujrzawszy przed sobą mnicha i wzniosła ręce jakby do obrony.
— Czy to ty, obrzydły szkaradniku! zawołała; czy to ty, Józef z Santa-Madre? Obaczysz widowisko, przed którém zadrżysz!
— Co mówisz, pobożna siostro? brat Józef przebywa daleko ztąd!
— Któż jesteś? nie znam ciebie!
— Brat Antoni, przybywa do ciebie z poleceniem od pobożnego Józefa.
— Od pobożnego Józefa? okropnie roześmiała się mniszka — od pobożnego Józefa! To moja plaga, to mój uwodziciel! Spojrzyj tu, Antoni, spojrzyj i powtórz wtedy, że cię przysyła pobożny Józef!
Blada mniszka przystąpiła do łóżka i podniosła kołdrę, którą pierwéj tak trwożliwie zarzuciła na jakiś przedmiot, obok którego klęczała.