Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/808

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzinie używali nad miarę wszystkiego, czego ziemia w przemijającéj piękności dostarcza.
Zapomniano myśli o przyszłości, zawsze mnichów pocieszającéj, zapomniano o memento-mori — uśmiechające się, bujne życie rozwinęło przed nimi najrozkoszniejsze użycie, a w miłosném upojeniu bez granic ramiona i swawolne palce pobożnych panów obejmowały grzeszne postaci, tak przeważnie piękne i ułudne.
Owszem, niektórzy nawet chociaż nisze bardzo starannie mogły się zamykać, woleli przy boku zachwycających ale czysto pogańskich bogiń opuścić salę i pośpieszyć do czarownie oświetlonych alei parku, gdzie w ukrytych, i milczących altanach sądzili się być bezpieczniejszymi i niedojrzanymi.
Pod namiotami cicho rozmawiając i śmiejąc się w towarzystwie pięknych dziewic popijali szampana, oddychali pachnącém powietrzem, podziwiali wspaniałe posągi, tu i owdzie pomiędzy zielenią świecące. Ale gdy te zimne i martwe marmurowe członki porównywali z pulsującemi, pulchnie pięknemi, żyjącemi członkami towarzyszek, nie było to żadne pochlebstwo, że podziwiająco patrząc na ich nizkie ciasne staniki i małe delikatne nóżki, wyznawali, że te posągi uwodzić nie mogą, i życiu pierwszeństwo oddawali.
A piękne bajadery śmiały się i żartowały — a pobożni panowie coraz bardziéj zapominali o swoich więzach i ślubach — a księżyc patrzał na mocno ocienione, pachnące altany — a słowiki nóciły tak przejmująco i pałająco w dalekiéj gęstwinie parku — że Leona słusznie mniemała, iż i tutaj zwyciężyła... mnisi zostali niewolnikami namiętności, upadali w proch jako wielbiciele piękności, poddawali się przemocy rozkoszy.
Hrabina przechadzała się po korytarzach za niszami.
— Patrz, baronie, szeptała — oni wszyscy są niewolnikami mojéj woli.