Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/782

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przy portrecie nieszczęśliwéj księżny, nigdy do wiadomości ludzkiéj nie doszło.
Lecz obaczymy następstwa tych walk i planów i z nich skutki osądzimy! Drzwi komnaty otworzyły się.
Wysoka, królewska, nieugięta postać Eberharda w nich się ukazała — jego silna dusza teraz już przetrzymała straszną boleść owéj nocy, w któréj widział urzeczywistnienie tego, czego się ze zgrozą obawiał, stał tam jak każdy zdumiony i na chwilę nie wiedział co począć.
Król odwrócił się ku wejściu i ujrzał księcia de Monte-Vero, którego tak krzywdził, którego, słuchając poszeptów swoich niegodnych doradców, nie poznał.
Bittelmann pozostał w przyległym pokoju, nikogo innego nie było w pobliżu.
Wtém król otworzył ramiona.
— Przebacz! zawołał wstrząśniony siłą torujących sobie drogę uczuć: przebacz mi, com uczynił. Przestań na tém zadosyćuczynieniu, że cię król o to prosi.
Eberhard zbladł! Nie wiedząc nic o tém, co téj nocy w królu zaszło, nie pojmował słów króla! Patrzał jakby snem jakim odurzony na króla, który do niego wyciągał rękę.
— Najjaśniejszy panie! szepnęły usta Eberharda: w sercu mojém byłem zawsze wiernym i bezinteresownym sługą twojéj sprawy — nie uczyniłem nigdy nic coby wychodziło z granic twojéj służby.
— Do mojéj piersi — tutaj, synu Krystyny! gwałtownie rzekł król pokonany. Przystąp do mnie, patrz oto twoja matka!
— Eberhard słowa wyrzec nie mógł, zbliżył się do króla, który z oczami łez pełnemi, drżącą ręką wskazywał ów obraz, który zawsze ilekroć go Eberhard widział, głębokie na nim wywierał wrażenie; był to obraz księżny Krystyny.
— Co rzekłeś, mój królewski panie? spytał cicho.
— Patrz tu, tajemnica urodzenia twojego i tajemnica