Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/686

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ojcem, potém znikła prawie niepostrzeżona i wkrótce wróciła jako porucznik Ol., który jak wiemy, dostrzegł że księżniczka Karolina więcéj niż zwykle dla pięknego wysokiego gospodarza okazywała współczucia.
Od owéj nocy, w ktôréj porucznik Ol. ostrzegł Eberharda o grożącém mu ze strony Schlewego i Leony niebezpieczeństwie, tak, że ten uniknął wypicia przymieszanéj mu trucizny, natomiast serce Aleksandry półknęło skrytą truciznę — zazdrości.
Nie wiedziała, co najszlachetniejszy człowiek, najmilszéj istocie, dla ktôréj uczuwał czysty i wysoki szacunek, co Eberhard Karolinie wyznał w łagodnych słowach, gdy wszedł z nią do niszy — a namiętna jéj dusza niepojmowała także, aby był tak dalece szlachetnym, iżby z ciężkiém sercem zdołał odrzucić miłość Karoliny, tak mu cudownie wyznaną, lecz na którą odpowiedzieć nie mógł!
Książę de Monte-Vero miał żonę, chociaż nikt niewiedział, co go w obec Boga na wieki z tą żoną rozłączało.
Eberhard pragnął ustrzedz piękne serce księżniczki Karoliny, od przywiązania się do jego serca, a przez to od unieszczęśliwienia — nie chciał kwiatu duszy tak czystéj, niewinnéj księżniczki — kochał Karolinę z całą szczerością — ale posiadał rzadką moc, nie ma poznać téj miłości, aby téj, któréj miłość swoją poświęcił, nie naraził na żadną słabość.
Śmiałe przebranie się Aleksandry nie mogło ukryć się przed okiem Eberharda. Pierwéj nim tak nagle do Monte-Vero odjechał, znajdując się blizko młodego dziwnego oficera, doznawał jakiejś niepewności, która wzrosła, gdy wrócił i znowu ujrzał porucznika.
Powiedział sobie, że się w tém ukrywa jakaś tajemnica, i gdy wkrótce znalazł się sam na sam z księżniczką Aleksandrą, która dotąd zawsze unikać tego umiała, przypadek chciał, aby nieco za lekko przez po-