Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/658

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do pioruna, aby przepędzić z nią noc, warto umrzeć — a jakie ma ciało, i Estera przy niéj to plewy!
— Aż mi ślina do ust płynie — niech mnie djabli porwą — dla takiéj tęgiéj dziewuchy oddałbym życie!
— Jasnowłosa Minna nie jest dla każdego! Przedwczoraj, kiedy u niéj nocowałem tam na górze w pokoiku, zbliżył się do niéj za bardzo jakiś baron i dawał jéj woreczek z pieniędzmi — dostał też.
— Co? pocałunek?
— Nie, taki policzek, że aż mu w uszach zaszumiało, a przecię to był — królewski szambelan!
— Tacy to najgorsi!
— Ten już drugi raz nie przyszedł! Ale ona mówi, że trzeba się śpieszyć z interesem, bo ten Schlewe to ma być zły patron. Mógłbym przysiądz, że to on zawsze nastręczał robotę przez starą Robertową i założę się, że stary Pająk...
— Niech z Bogiem spoczywa! wesoło zaśmiał się drugi.
— Że stary Pająk zawsze dawał mi ledwo dziesiątą część nagrody; ona miała tajemne stosunki z tym Schlewem!
— No, ale nakoniec zabrałeś jéj i resztę!
— Tak, bo niechętnie pozwalam się oszukiwać!
— To się nazywa fuszerką!
— Głupiś! Ja nigdy nie oszukuję, to dla mnie za nikczemne! z całą powagą odpowiedział Kasztelan.
— Ale wolisz brać co się należy — no, napijmy się!
I obaj dobrze zajrzawszy do flaszki, bo ich obwiał mroźny wiatr, a suknie mieli przemokłe od śniegu i deszczu, zbliżyli się ku przejściu, które ulicę Katedralną łączyło z inną najbliższą równolegle przechodzącą; to wązkie, ponure, ciemne przejście, tu na początku podobne do sklepionéj bramy, nazywało się właśnie Małą Katedralną uliczką.
Zagłębiony w cieniach muru, dla ochronienia się od niepogody, stał tam człowiek blizko trzydziesto-letni.