Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/553

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rodziców i dziadów, wędrowni kramarze trudnili się roznoszeniem loteryjnych losów, dzisiaj ubiegano się za powierzeniem na kilka miesięcy ciężko zapracowanego grosza zwodniczéj nadziei i napełnieniem worka lichwiarskim zbiorem, który wcale nie istniał — to jest loteryą na wielką skalę — to też przepełniły się pożyczkowe urzędy i dom podrzutków.
Raporta policyjne codziennie donosiły o mordowaniu dzieci, a wysysacze krwi na fanty wyrastali jak grzyby z ziemi. Tak jest, oszustwa, nadużycia publicznego grosza, rabunki pomnażały się w sposób zastraszający, a obok nich powstawały piwiarnie, ozdobne sale koncertowe i domy balowe, w których grzech w jedwab ustrojony, odurzającym przepychem otoczony, pysznił się swojemi powabami.
Widzieliśmy, że w cyrku każde miejsce było zajęte, że niejeden ostatni grosz albo talar poświęcił, aby być świadkiem widowiska, które się tak okropnie skończyło.
Małgorzatę utrzymano przy życiu. Rozrzewniające usiłowania i pełna poświęcenia troskliwość Waltera zdołały wydrzeć śmierci ukochaną dziewicę, śmierci, z którą walczyła, po upływie kilku miesięcy, gdy mniszka ukazała się w chatce leśnika, dopiero do zdrowia przychodzić zaczynała.
Rany zadane szponami lwa, rzeczywiście nie były ciężkie, jak to z góry oświadczył lekarz, i po kilku już tygodniach zaczynały się goić, bo Walter czuwający nieustannie przy łożu Małgorzaty, niezmordowanie robił chłodzące okłady, ale nastąpiła gwałtowna gorączka, która stan choréj bardzo pogorszyła. Wierny opiekun poświęcił ostatnie swoje pieniądze, resztę swojego szczupłego wynagrodzenia, na kupno potrzebnych lekarstw, a zamknąwszy chatkę, opuścił rozgorączkowaną i jéj dziecię, zmuszony zostawić je same w ciągłéj śmiertelnéj trwodze. Szybkim biegiem przebył daleką drogę z parku do najbliższéj apteki w mieście, aby jak najprędzéj powrócić do choréj, a nie czując utrudzenia i dozwalając