Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

drzwi otworzyły się — murgrabia zamku stał przed nią. z pałającą świecą, a dwa psy rzuciły się na nią — wyciągnęła obie ręce dla obrony, i aby ocalić życie paskoczyła zrozpaczona — srebrem wyszywany człowiek cofnął się, ujrzawszy przed sobą postać dziewicy, która prosiła klęcząc, a teraz nagle przejęta śmiertelną trwogą zerwała się — oczy jéj rozszerzyły się i rozpaczą świeciły — na bladém licu osiadł dziki rys, jaki występuje na twarz każdéj trwogą przejętéj, straszliwie prześladowanéj matki, skoro widzi zagrożone co dla niéj najmilsze.
Brytany poskoczyły — przeraźliwy wrzask rozległ się po werandzie — murgrabia wołał psy po imionach, ale już było za poźno — już klapiąc zębami wpadły na bezbronną.
W téj chwili zbliżały za szklanemi drzwiami korytarzem czyjeś kroki — na górze usłyszano szczekanie i wrzask, który rozdzierając serce rozległ się po nocy — i ukazał się szambelan von Schlewe, pragnąc obaczyć co się dzieje....
Poufnik księcia przystępując do szklanych drzwi postrzegł dziewczynę w biednéj, cienkiéj odzieży, ku któréj właśnie brytany tylko co wściekle skoczyły — ale zdawało się, że zwierzęta większą czuły litość niż ludzie — bo mrucząc i kręcąc się odeszły od nieszczęśliwéj, nienaruszonjé, i wąchały coś po schodach prowadzących do werandy.
— Jakaś obca, panie baronie! z wielką pokorą rzekł murgrabia; prosiła aby ją doprowadzić do jego królewskiéj wysokości — w nocy — tu w werandzie! Miałem to za jakieś oszukaństwo lub coś podobnego, ale to musi być chyba waryatka — suknie ma podarte — oczy wielkie, niespokojne....
— Odejdź mój kochany, rozkazał szambelan, który z szatańskim uśmiechem poznał Małgorzatę, i zabierz z sobą psy! To biedna nieszczęśliwa!
— Jaśnie wielmożny pan chcesz tu zostać sam w werandzie z obcą osobą?