Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdawało, kulejącego. Okoliczność ta wzbudziła w Sandoku nadzieję, że właśnie to jest poszukiwany.
Lecz nagle kawaler zwrócił się w stronę salonu, w któréj pod ścianą siedziała Turczynka; baron, bo on to był pod maską tego kawalera, zginął dla Sandoka, jeżeli w téj Turczynce znalazł poszukiwaną.
Szybko zdecydowany Sandok przebił się przez tłum, aby zajść drogę kawalerowi.
Nadeszła stanowcza chwila.
Połów znienawidzonego barona témbardziéj drażnił książęcego murzyna, że towarzyszyły mu niebezpieczeństwa i przebiegi, niezmiernie go zadawalające. O ile poświęcająca się i bogata w skutki była jego miłość i przywiązanie, o tyle pożądliwa i niewygasła także była jego nienawiść i chęć zemsty. A ten kulawy, szatański baron, ten blady w grzechach posiwiały łotr, ciągle podżegał nienawiść czarnego.
Przez wrodzoną chytrość i zgrabność Sandok umiał przesunąć się po posadzce tak lekko i wdzięcznie, że każdy byłby wziął tę Turczynkę za kobietę — szeroki ubiór sprzyjał niezmiernie rozległéj przestrzeni fantazyi ścigających ją spojrzeniami panów.
Mocno welonem otulona Turczynka, gdy się jéj droga skrzyżowała z drogą barona, lekko dotknęła jego ramienia — poczém szła daléj, jakby się nic nie stało.
Ale kawaler, oznajomiony z miłosnemi przygodami, postrzegł ruch ręki i zmienił drogę udając się za Turczynką.
Pod filarami blizko głównéj sali, gdzie było nieco inniéj ludzi, dopędził ją.
— Ej, piękna maseczko, poszępnął kawaler i tak raźno pochwycił rękę Turczynki, tak ją właściwie ścisnął, iż Sandok nabrał pewności, że znalazł w nim pożądanego: czyś to ty, któréj szukam?
Sandok nie mógł pozwalać sobie za wiele mówić, bo chociaż maska i welon szepcący jego głos nie do pozna-