Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Trzymali cię w więzieniu, a jednak udało ci się umknąć, pochwalił książę, gdy Moro pośpieszył z bandażem, który prędko zrobił z kawałka materyi i zręcznie Sandokowi ranę zawiązał.
— Raczéj śmierć niż niewola, massa! Fursch, Rudy Dzik i baron na okręcie pienią się z wściekłości, że Sandok wykroił dziurę w ścianie okrętowéj! Massa być bardzo ostrożnym — proch na pokładzie i Fursch z pochodnią w ręku!
— Co! te szelmy chcą „Rekina“ wysadzić w powietrze? zawołał Eberhard.
— Bardzo wierzę, oni wiedzą co ich czeka, niż się w nasze ręce dostaną, mniemał Marcin.
— Baron truchleć ze strachu, Rudy Dzik i Fursch piją wino, dodają sobie odwagi, opowiadał Sandok. Kiedy mnie zobaczyli na wodzie, dali ognia — jeden strzał trafił — ale Sandok żyje, aby powrócił do massy i ostrzegł. Sandok musiał żyć, aby massa musiał żyć!
Marcin kicnął głową na potwierdzenie i przystąpił do żeglarzy, aby im powiedzieć, że teraz jak najprędzéj „Rekina“ muszą dopędzać.
— Jesteś wierna dusza Sandoku, powiedział książę i podał rękę czarnemu, którego wielka utrata krwi tak osłabiła, że aż białe zęby ścisnąć musiał, aby nie stracił przytomności: dziękuję ci za tę przysługę. Ale twoje doniesienie nie może nas powstrzymać! Będziemy ścigali winnych, choćby nawet groziło nam niebezpieczeństwo śmierci razem z nimi. Teraz nam nie ujdą. Połóż się Sandoku, jesteś wyczerpany.
Moro pomógł czarnemu bratu wyszukać legowiska, na którémby owiązanie ucierpiało, » aby rana nie rozkrwawiła się. Marcin wrócił do steru i po rozpuszczenia na nowo żaglów, nadał okrętowi dawniejszy kierunek — książę zaś z pochmurną twarzą wrócił na swoje miejsce przy maszcie. Czuł, że się zbliża stanowcza chwila, że tu idzie o śmiertelną walkę. Ale był to bohater do takich walk przywykły i nie lękający się ich.