Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się z salonu, w którym pozostał sam cicho uśmiechający się książę.
— Jego można nazwać wiernym sługą i prawie przyjacielem! Czyliż zawsze, co się nieczęsto zdarza, nie podzielał zemną radości i cierpienia! poszepnął rozmyślający Eberhard. Kocham go całém sercem, tego dobrego, starego Marcina, z jego „niech pioruny zatrzasną,“ które mu się tak często mimowolnie z ust wymyka, tak, że się powstrzymać nie może. Jeszcze był dumny z tego, że jadę do cesarza; jestem mocno o tém przekonany, że przegląda wszystko z jak największą starannością, co mi do wyjazdu potrzebne. Teraz dręczy go jedynie niepewność co do Sandoka i moich zamiarów. Wkrótce dowiesz się o wszystkiém, dobra, wierna duszo, bo musisz mi pomódz w położeniu nareszcie końca zdrożnym postępkom tych zbójców. Pragnę być surowym, krwawym sędzią, a wy poczujecie moją rękę! Chciałem was uczynić nieszkodliwymi, wydając was na galery, na których mogliście się poprawić; ale wy, aby się uwolnić, poświęciliście dwa ludzkie życia. Lecz i wtedy jeszcze nie zaspokoiły się wasze krwiożercze dusze: wydarliście mi mojego małego Janka! Biada wam, jeżeli moja cierpliwość wyczerpie się, jeżeli ręka moja was dosięgnie. Co się nie udaje znacznéj liczbie urzędników mimo ich starań i ofiar, po to dla mnie będzie dosyć tylko wyciągnąć rękę. Znacie mnie! Dawno już ostrzegałem cię Furschu, i dowiodłem ci, że dla mnie jesteś piórkiem — dwa razy darowałem ci życie — ale teraz czas twój już przeminął. I twój towarzysz także będzie osądzony — to moja ostatnia praca tutaj!
Ów nędznik, sprzymierzeniec Leony, pragnący mnie obalić i boleści mi przygotować — ów politowania godny, który nie uważa za ubliżenie swojéj godności używać pospolitych zbrodniarzy do swoich celów, niech się sam zgubi — on i hrabina nie ujdą swojego losu, chociaż moja ręka gardzi ich ukaraniem! Grzech ich uniesie i zagrzebie. Ale dopomagać ludzkości, abym ją podniósł,