Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kich postumentów, otaczających u spodu bluszczem obrosłą galeryę.
Służący otworzył drzwiczki ekwipażu. Von Schlewe wysiadł z niego pierwszy i zaraz wszedł do zamku bocznemi drzwiami — po nim zaś wysiadł z powozu jakiś ciemnym płaszczem okryty człowiek, w którym d’Epervier niewątpliwie poznał poszukiwanego.
A tak Furscha skrycie przechowywano w zamku Angoulême — może nawet przeciw albo i bez wiedzy hrabiny.
Rzeczywiście było to najlepsze ukrycie, bo nikt nie domyślał się obecności więźnia z la Roquête w tym domu, w którym dla rozrywki bywały tylko najznakomitsze osoby.
D’Epervier nie mógł się wstrzymać od mocnego wyciągnięcia szyi, aby się dostatecznie przekonać,! przez to wydał się przed uważnym sługą barona; gdy naczelny inspektor szybko wracał do Paryża, ów jak najprędzéj uwiadomił swojego pana o tém co zauważył.
Zaledwie więc pan d’Epervier wrócił do la Roquête, dla przedsięwzięcia kroków, gdy mu zameldowano przybycie jakiegoś pana, który niezwłocznie z nim mówić pragnie.
Naczelny inspektor niedomyślający się, aby go baron już miał odwiedzić, odpowiedział odźwiernemu, że o tak późnéj godzinie mówić z nim nie można.
Ale odźwierny wrócił jeszcze raz z doniesieniem, że pan ten nie odszedł, ale wręczył mu swoją wizytową kartę.
D’Epervier wyczytał na niéj nazwisko von Schlewe, i nim znalazł dostateczny powód do odmówienia, nieprzyjemny gość ukazał się na progu.
Baron von Schlewe wyglądał nieco wzburzony. Pomarszczona jego twarz była bardzo blada, otarł pot z czoła, a siwe jego oczy znowu przybrały zezowate spojrzenie, zawsze świadczące, że baron był niespokojny.
— Przebacz, drogi panie d’Epervier, zawołał, podając zdziwionemu chude palce odziane w nienaganne rę