Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naprzeciwko hotelu Schlewego znajdowała się kawiarnia, co stanowiło bardzo sprzyjającą miejscowość.
Naczelny inspektor bywał w téj kawiarni co wieczór, pił likier i uważał na hotel.
Dwa razy jeździł już fiakrem za powozem barona, który zawsze udawał się w kierunku zamku Angoulême.
Trzeciego wieczoru postanowił pan d’Epervier, potajemnie czekać przy zamku i przyglądać się temu co się, przed nim dziać będzie.
Wytrwałość jego miała być uwieńczona pomyślnym skutkiem.
Nie poszedł do kawiarni, lecz pojechał wprost da zamku, w którego okolicy wysiadł i niepostrzeżony wszedł do parku.
Przybywali tam rozmaici goście, po większéj części bardzo znakomici panowie, i wysiadali pod gankiem.
D’Epervier uważał na wszystko, okryty wieczornym cieniem, wpośród kilku z boku stojących drzew.
Ponieważ już było ciemno, gdy zamierzał wyjść z ukrycia, zbliżył się do wjazdu jeszcze jeden ekwipaż.
— Miałżeby to być ekwipaż barona? mruczał niecierpliwie oczekujący, i pochylił się naprzód, aby lepiéj mógł widzieć — przez wszystkich świętych, tak jest — zbliża się ku przodowi parku — ale co to znaczy? — nie podjeżdża pod ganek?
D’Epervier widział, że powóz barona cicho po żwirze toczy się i przejeżdża przed zamkiem, aby opóźnionych gości wysadzić w tylnéj stronie jego.
W każdym razie była to rzecz dziwna!
Pan d’Epervier przeto wyszedł ze swojego ochronnego miejsca i udał się za powozem — ale tak był tém gorliwie zajęty, że nie zachował potrzebnéj ostrożności, i aby lepiéj widzieć, zbliżył się do terrasu, przy którym stanął powóz barona.
Teraz był oświetlony, nie zakrywał go cień drzew, wysiadający zatem mogli go tak dobrze widzieć jak on ich, chociaż usiłował ukryć swoją postać za jednym z szero-