Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

manii“ w pobliżu domu służących — ten spojrzał na troje żałobników i właśnie mruczał:
— Już pan Ebehard temu szelmie zapłaci! wtém Sandok dotknął jego ramienia.
— Oho — nie słyszałem cię wcale, bracie Sandoku, zawsze jeszcze przeklęcie cicho chodzisz!
— Ciche kroki dobre, sterniku Marcinie, ciche kroki idą z serca Sandoka! poszepnął czarny, i przewrócił oczy, że aż białka widać było.
— To chyba sam djabeł zrozumie, Afrykaninie! Twoje ciche kroki pochodzą z twojego serca?
— Tak to jest, sterniku Marcinie — Sandok jest pełen nienawiści i pragnie zemsty, a murzyn zawsze się czołga kiedy nienawidzi!
— Niech pioruny trzasną! a więc i za mną Czołgasz się?
— O Sandok nie nienawiedzieć dobrego sternika Marcina!
— No, bardzo proszę!
— Sandok czołga się, bo jego serce jest pełne nienawiści dla morderców małego ulubieńca!
— To prędzéj daje się słyszeć, bracie Sandoku; moje serce jest także pełne nienawiści dla tych łajdaków!
— Sandok nie ma spokojności, nie może spać! Często wstawać Sandok wśród ciemnéj nocy i wściekle zgrzytać zębami!
— Oho! twoja twarz zawsze krwi pragnie?
— Sandok nie może dłużéj czekać, Sandok musi pomścić massa i małego ulubieńca!
— Ty jesteś szczególne stworzenie Sandoku...
— O — bracie Sandoku, mówi się!
— Do tego masz zupełne prawo — a więc bracie Sandoku, ty jesteś dziwne stworzenie! Pozostaw zemstę i karę panu Eberhardowi, on będzie najlepiéj wiedział, co dla przeklętego Furscha, który uszedł rusztowania, i Rudego Dzika, jest najwłaściwsze!