Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Nie bardzo cieszyło mnie to, że mieliśmy jedną, istotę więcéj do żywienia, owszem nieraz z tego powoda powstawały między mną a Samuelem Bartelsem sprzeczki i kłótnie.
„Teraz poznaję, że źle czyniłam, bo gdyby nie mały Janek, nie działoby mi się dzisiaj tak dobrze.
„Wtem szczęście chciało — bo stary przesąd mówi, że takiemu podrzutkowi zawsze przyświeca szczęśliwa gwiazda — że mały Janek pewnéj niedzieli, gdy już biegać umiał, wybiegł za bramę i biegał po drodze. Coś go zawsze ciągnęło do drzew, pod któremi leżał — wpadł na niego jakiś ekwipaż i przejechał go; pan, książę de Monte-Vero, nadszedł, podniósł i przyniósł go nam na powrót.
„Dziecko pokochało wówczas nieznajomego sobie i nam obcego pana — rozumiałam jego znaki i myśli — ciągle myślało o księciu.
„I gdy stary Samuel Bartels w kilka lat późniéj zachorował i blizki był śmierci, pośpieszyłam do pałacu przy ulicy Stajennéj i powiedziałam o tém dostojnemu panu, który przybył, i zabrał do siebie małego Janka razem ze starą Urszulą, gdy biedny grabarz od św. Pawła zamknął strudzone oczy.
„Tak się wszystko stało według wiernéj prawdy — Bóg na niebie świadkiem moim.
„O młodéj matce małego Janka nigdy nic nie można było się dowiedzieć — jakżeby się cieszyła, gdyby wiedziała, że przezacny książę zrobił go swoim wychowańcem!
„Dni moje upływają teraz bardzo, spokojnie i szczęśliwie — nie potrzebuję wcale pieniędzy, które mi dostojny co miesiąc wypłacać każe. Gdy to piszę, oszczędziłam już sobie pięknych, czystych ośmdziesiąt dukatów i coraz ich więcéj przybywa.
„Ale bardzo zdarzyć się może, że prędzéj lub późniéj zamknę oczy, podobnie jak Samuel Bartels, którego niech Bóg Wszechmocny zbawi. Wkrótce będę miała lat sześć-