Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/616

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tylko odważnie, ojcze Martinezie, obejmijcie mnie, oprzyjcie się na mnie, zaniosę was do chatki na posłanie!
— A potem oboje pomodlimy się przed krucyfiksem! Kiedy klęczysz przy mnie, Najświętsza Panna łaskawiej przyjmuje moje modlitwy, ty obrazie niewinności, ty mój dobry aniele!
I Henryka podniosła starca, który na swoich bezsilnych członkach utrzymać się nie mógł — zdawało się, że ramiona jej nagle większej jak dotąd nabrały siły. Z trudem i ostrożnie postępowała przez las w kierunku chatki — powoli ze swoim wielkim ciężarem postępowała naprzód — ale wdzięczne spojrzenie starca nagradzało ją i na nowo umacniąło.
Nakoniec w pośród głębokiej ciemności zbliżyła się z Martinezem do chatki, przed którą czekała na nich jeszcze siedząca jednooka, która o ile zdołała przyszła im w pomoc. Ale gdy pustelnik wskazał wyrzeźbiony swoją ręką krucyfiks i Henryka przed nim go położyła, sama zaś tuż przyklękła, skinął na starą Marię Nepardową, aby z jego izby wyszła — zapragnął pozostać sam ze swoim dobrym aniołem, aby się za niego modlił, aby mu ulżył w ciężkiej godzinie i wzbudził w nim nadzieję łaski i przebaczenia niebieskiego. Stary Martinez z przerażeniem spojrzał na palce swoje, na których zaschła krew przez dziesiątki lat modlitwy obmyć się nie dała.
Henryka złożyła ręce — blade, piękne oblicze wzniosła w niebo — a było to oblicze jakby Madonny, w które siwy pustelnik wpatrywał się z nadzieją.
Wtedy wierna piastunka zaniosła go na mchowe łoże i okryła kołdrą.
— Nim umrę, wszystko ci opowiem — pragnę ulżyć mojemu sercu, a ty módl się za moją biedną duszę! mówił cichym głosem.