Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/536

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dasz wprost na moje pytanie, Franciszku? Ty już nie kochasz mnie!
Serrano wzruszony czułemj słowami królowej, patrzał ze smutkiem na chodzącą z nim przez salony wzruszoną Izabellę.
— Wiesz o wszystkiem, królowo!
— O! Uczyń to jeszcze raz dla mnie i nazwij mię Izabellą, Franciszku! Niegdyś takeś mię nazywał, a to słowo brzmi jeszcze w mem uchu tak dźwięcznie i smętnie, jak oddalony głos dzwonków kościelnych
— Jesteś rozdrażnioną — Izabello. Ja się troszczę o twoje dobro!
— Ty już mię nie kochasz, szeptała królowa.
— Mówią, że serce ludzkie raz tylko może czuć miłość, Izabello; co potem nam się miłością być zdaje, jest tylko omamieniem zmysłów i naszej krwi wzburzonej!
— O! to prawda, Franciszku; po tobie nie ma miłości! Ale teraz dopiero poznaję, coś chciał przez owe słowa wyrazić. Jeden raz tylko serce wasze kochać mogło. Do Henryki wasza pierwsza miłość należała.
Marszałek Serrano, podczas tej pełnej wyzwania rozmowy, poprowadził Izabellę przez salony i komnaty aż do jej buduaru. W tej chwili podniósł portjerę, ażeby Izabelli otworzyć wejście do jej smętnego salonu.
— Pierwsza wasza miłość była dla Henryki, powtórzyła królowa. Milczycie?
— Muszę najjaśniejszą panią pożegnać i podziękować za zaszczyt, jakiście mnie wyrządzili pozwalając siebie odprowadzić aż do progu waszego buduaru! ciągnął Serrano.
— Niedobrze mi Franciszku — zaprowadź mię do tego fotelu. Tyś mię nigdy nie kochał!
Izabella upadła na miękkie poduszki, i zakryła blade oblicze rękami, ażeby ukryć łzy, które z jej modrych, prześlicznych oczu gwałtownie płynęły.