Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/520

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie był w stanie przybliżyć się dla zerwania go, jak to przecież uczynił z piękną Niną, zachwycającą Dorotą i dziką Elwirą.
Pani Delacour zaledwie spostrzegła swem wprawnem okiem wrażenie, jakie na królu sprawiła córka jednookiej, zaraz oświadczyła się z chęcią dania obu kobietom na dłuższy czas schronienia, i podejmowała je z serdeczną gościnnością. Przynosiła cichej, bladej Vianie codziennie nowe suknie, nakoniec i kosztowny naszyjnik, który mimo oporu musiała Viana na siebie włożyć.
Ten naszyjnik perłowy pochodził z rąk króla. Viana nie mieszała się pomiędzy syreny pani Delacour, trzymała się od nich z dala, ponieważ jej zamyślenie i smutek nie przystawały do żartów i zabaw, wydanych na rozpustę dziewcząt. Viana unosiła się po sali jak skromna sylfida, i właśnie ta skromność, ten wdzięk niewinności, przykuł do niej wycieńczonego Franciszka.
Ujmująca Henryka nosiła suknię jak najmniej wygorsowaną ze wszystkich, jakie tylko od pani Delacour otrzymywała; jej piękne, ciemne włosy spadały we wdzięcznych zwojach na barki i ramiona; nie mogła przecież zasłonić sobie oczu, ani ukryć zgrabnych ruchów.
Król spostrzegł, że następnego wieczoru piękna Viana miała na sobie naszyjnik z pereł; ale ona co do tego uległa tylko naglącym prośbom gościnnej pani Delacour. Oczy Franciszka spoczywały na jej pięknej, szlachetnej postawie, na jej prześlicznych oczach, i zdawało mu się, że niebo się przed nim otwiera, kiedy Viana podniosła długie, ciemne rzęsy! Ona przecież w ciągłej pozostawała obawie, że prześladowcy ją znajdą i potrafią dosięgnąć nawet w tem nowem schronieniu. Niedługo miał być obchodzony w pałacu Delacour bal maskowy, na którym i król znajdować się obiecał, z warunkiem wszakże, iż znajdzie na nim zachwycającą Vianę.