Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/467

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zeskocz tu do mnie! — zawołał na niego, natarł na napastników i lokajowi otworzył drogę. — Musimy tym szelmom pokazać, że nie z dziećmi mają do czynienia! Strzeżcie się, wy nocne ptaki, albo w nogi!
Lokaj zeskoczył z powozu, stangret Franciszka trzymał dziko wspinające się konie, których lejce pochwycił jeden napastnik. Strzały padały szybko jeden po drugim, głucho rozlegając się pomiędzy drzewami lasu; po nich nastąpiła zajadła bójka, bo rabusie Józefa wystrzelali broń swoją, a nabijać jej na nowo nie mieli czasu.
Franciszek bronił się swoim szybko i zręcznie kierowanym pałaszem przeciwko dwom napastującym go brodaczom z poczernionemi twarzami. Widział, że z nieznacznej ich liczby już teraz czterech tylko walczy, a piąty Józef stoi w tyle jak widmo, oczekując sposobności wpakowania swojej szpady w znienawidzonego Franciszka.
Ale książę de la Torre był tak zręcznym i zimnej krwi rycerzem, iż ta sposobność bez dalszych następstw nastręczyć się nie mogła; widział, że uderza nań dwóch nieprzyjaciół i powozem zasłaniając przedewszystkiem plecy swoje, z nadzwyczajną szybkością odpierał ich połączone ciosy.
W tej samej chwili, gdy Franciszek postanowił raptem skończyć tę długą i nieszczęsną rąbaninę, spostrzegł, że Józef, w ciemności, pewien że go nikt niewidzi, posuwa się pod drugą stronę powozu.
— Łotr chce mnie przez okno zajść z tyłu, stangreta zamordować, a potem uciec ze złotem i powozem! — wyszeptał cicho, a wreszcie zawołał:
— Do piekła wy, rozbójnicy! mniemacie, że się z wami fechtować pragnę?
I to mówiąc zwinął się tak szybko i pewnie, tak raptownie i zręcznie ciął jednego w głowę, że ten ogłuszony i ciężko raniony padł na ziemię, a drugi przestraszony