Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jeżeli nie dotrzyma, to jego los od nas zależy! przerwał starcowi namiętny, fanatyczny Merino.
— Mój młody brat zapomina wysłuchać mojej drugiej przyczyny, zanim swoje zdanie objawi! Mówię tedy: że wniosek Don Karlosa odrzucić należy, bo ten chytry, niezasługujący na szacunek awanturnik, nie dotrzyma tego, co dzisiaj dla pozyskania nas na swoją korzyść tak łatwo przyrzeka; i ponieważ, jak przed godziną z ust czcigodnego ojca Fulgentego słyszeliśmy, przez księcia Assyżu, który ma wszelką nadzieję zaślubienia królowej, cała władza dostanie się w nasze ręce! mówił siwy Antoni, chwytajmy się zatem i trzymajmy to co pewniejsze!
— Czy Franciszek z Assyżu pozostaje jeszcze w naszych rękach, to wielkie pytanie! odparł Merino.
— Było pytanie, ale Franciszek z Assyżu jest całkiem w naszej mocy! Hrabina genueńska wywiera swój dawniejszy nieprzeparty wpływ!
— Także niewiadomo jeszcze, czy ten książę z neapolitańskiego dworu otrzyma rękę Izabelli? wtrącił Merino.
— Otrzyma ją! mówił Mateusz: królowa matka sprzyja temu zamiarowi.
— Ale książę Walencji nie sprzyja mu!
— Ów Narvaez — nasz najniebezpieczniejszy przeciwnik! Postaramy się o równowagę za pomocą Ludwika Filipa! mniemał wszechwładny Mateusz, który zdawał się trząść wszystkiemi dworami!
— To losujmy! odezwał się siwy Antoni, który nie przypuszczał żadnej wątpliwości. Czy przyjąć projekt infanta?
Każdy z trzech tajemnych sędziów inkwizycyjnych trybunału wyjął z kieszeni gałkę i włożył ją skrycie w stojącą na stole urnę, poczem starannie ją przykrył. W tej urnie małe czarne i białe gałki rozstrzygały los niezliczonego mnóstwa ludzi. Jeżeli się tam znalazły dwie lub trzy czarne gałki,