Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

biryntem przejść w parku, doszedł do fontanny, z zamiarem powrócenia również do sali.
Po głównej alei przechadzało się kilka par masek rozmawiając i żartując. Franciszek spiesznie obok nich przechodził.
Nagle uczuł, że ktoś zlekka dotknął jego ramienia. Mniemał, że się omylił, bo myśli jego zajęte były jedynie młodą, ułudnie piękną królową, od której go tak nikczemnie odpędzono, w chwili, w której pragnął użyć najwyższej rozkoszy.
— Don Serrano! — rzekła wyraźnie czerwonem okryciem otulona maska. Stanął i obejrzał się zdziwiony.
— Don Franciszku Serrano, zaczekajcie chwilkę! Albo może was nowa miłość tak silnie nęci, że nietylko zupełnie zdajecie się zapominać o dawnej, ale nadto i chwili rozmowy znieść nie możecie!
— Kto jesteś, masko, i skąd znasz mnie? — spytał zdziwiony Franciszek.
— Wróżka, jak widzisz!
— I tak zręczna, że nazwiska gości z ich masek wyczytać umie?
— Tak jest, skoro tak utrzymujecie, proszę o wasze ramię, Don Serrano!
— Niestety, bardzo mi się śpieszy, piękna masko!
— Kochacie królowę i nie możecie znieść, aby was na minutę od niej odłączano!
— Kto śmie to mówić? Ja muszę wiedzieć, kto jesteś!
— Kobieta, to dosyć dla was! Myślcie o Henryce!
Franciszek przeraził się. W chwili, gdy gnany namiętnością, zdążał za powabną królową, nagle przystępuje do niego jakaś maska z upomnieniem, które go głęboko dotknęło i wstrząsnęło.
— Henryka szuka was! Z całą swoją miłością i rozrzewniającą wiernością szuka śladu waszego! Wszelkie czy-