Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lwy, na jednym z których Napoleon po wejściu do Madrytu niegdyś położył był rękę i zawołał: „Teraz mam cię, lwie kastylski!“ rozłączają się panowie z damami, pierwsi udają się na prawo, a damy na lewo, aby dążąc przez liczne pokoje, zgromadzić się potem razem w czarodziejskich rozległych przestrzeniach, z których już słychać nęcące tony muzyki.
Aby niepowołani pod maską nie wcisnęli się na tę dworską uroczystość, generał intendent zamku wydał rozkaz ogłaszania przez służbę każdego ekwipażu nazwiska siedzącej w nim zaproszonej osoby.
Tak więc między niezliczonemi, szumnie brzmiącemi i ze wszelkiemi tytułami i godnościami wymienianemi nazwiskami, słyszymy i te, które nas najbardziej obchodzą: Don Serrano, Don Topete, książę Franciszek z Assyżu, Don Olozaga, Don Juan Prim, i nakoniec jeszcze jedno, uderzające, bo je wymówił sługa siedzący obok świetnie wystrojonego woźnicy.
— Przewielebny ojciec Mateusz! Kamerdynerowie kłaniają się, ekwipaż odjeżdża pomiędzy filarami.
Otwierający drzwi lokaje nie wiedzą i nie słyszeli, kto w powozie siedzi, a gdyby wiedzieli, nie zdziwiliby się wprawdzie, że ojciec Mateusz odwiedza królowę matkę podczas uroczystości karnawałowej, a odwiedza zamaskowany, zrobiliby jednak wielkie oczy, gdyby widzieli wysiadającego z powozu pobożnego ojca z jakąś donną, której wysoki wzrost i królewska postawa zdradza się mimo okrywającej ją narzutki. Zamaskowana dama, tudzież mocno zmaskowany ksiądz i inni niedający się poznać goście, dążą na górę do sal przyjęcia, w których już pełno różnobarwnego, bajecznego życia.
Główny salon ze zwierciadlanemi ścianami, nieprzejrzany, oświetlają cztery pełne ognisk lichtarze i mnóstwo stokrotnie odbijających się w lustrach kandelabrów. W środ-