Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przestrzeni samotnego domu nie zabrzmiał gniewny głos Serrany, lecz jakiś przytłumiony krzyk, głucho się rozlegający, potem krótki hałas i nagle wszystko ucichło jak w grobie.
Przy drzwiach wejściowych stał nadsłuchujący murzyn.
Hektor już przedtem widział spojrzenia, jakie Józef zamieniał z chytrze potulnym gospodarzem; z wytrwałością więc czarnego, na wszystko pilnie uważał. Gdy umieścił i napasł konie, nie szukał spoczynku, lecz podsunął się pode-drzwi ze środka zamknięte i bystrem okiem wszystko widział przez dziurkę od klucza. Spostrzegł światło w oknach różnych stron domu, i to wprawiło go w jeszcze większe podejrzenie przeciw Lopezowi. Z żelazną wytrwałością słuchał pode drzwiami; nie mógł się dostać do środka, lecz za jaką bądź cenę pragnął dostrzedz, co za sztuki wyprawia gospodarz samotnego domu z jego panem i przyjaciółmi jego pana.
Nagle ujrzał, że światło w sieni zgasło, potem słyszał przytłumiony krzyk i głuchy zgiełk. Zerwał się. W tej chwili sprawdziły się jego obawy! Spojrzał w okratowane okna oficerów, nic się tam nie poruszało, spali mocno! Miałże wołać? Byli każdy w osobnym pokoju, a on nie mógł dostać się do domu, ani im nieść pomocy! Miałże żądać, aby go wpuszczono? Przezorny, we wszystkiem wyrachowany murzyn powiedział sobie, że w takim razie każdy z nich pojedynczo będzie zgubiony. Nikt w domu nie domyśla się, że on na wszystko uważa, że pomoc sprowadzić może! Siedem mil ma tylko do Madrytu; zna drogę doskonale, bo ją nie pierwszy raz z panem swoim odbywa. Za sześć godzin najpóźniej może wrócić z pomocą i oswobodzić zdradzonych; którzy jak się spodziewał, tak długo bronić się potrafią. Szybko więc i jak najciszej pośpieszył do koni, okiełznał najlepszego bieguna, i nie bacząc na własne życie, jakby od