Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/017

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz z Genewy wyjrzał zapomniany Piotr Karadżordżewicz. Niech żyje król!
Właściwie Draga była lekkiego prowadzenia, Aleksander zaś był neurastenikiem i alkoholikiem... Dostał odkosza od greckiej królewny. Niech żyje Piotr!
Karadżordżewicze dawny ród, stary ród.
Karadżordżewicz-dziad był synem chłopa i u chłopów serbskich został księciem.
Karadżordżewicz-syn (Aleksander) w r. 1871 został oskarżony o udział w zamordowaniu księcia Michała Obrenowicza i skazany na 20 lat więzienia przez sąd serbski i na 8 lat więzienia przez sąd węgierski.
Karadżordżewicz-wnuk (Piotr), póty spiskował, aż na tronie osiadł.
On teraz porządek w Belgradzie uczyni, on morderców ukarze. Niech żyje Piotr!
Piotr zjechał do stolicy, pożyczył miljon franków na koronację, z mordercami jest w komitywie, ale „za to“ na dyplomatyczne audjencje i obiady ich nie wpuszcza! — Wszak Europa!
Nowa okropność, ale już niesłychana. — Fougère! Biedna Fougère! Mój Boże! Taka młoda! Taka piękna! Uduszona... Okradziona... Człowiek w tajemniczem „meloniku“ — kabalistyczna depesza. Miała przeczucie smutne. Och — Fougèrka!
Co za jedna?!... Dama! Pół-dama, jeżeli o to chodzi. Najprzyjemniejsza zresztą osóbka, łatwa w obejściu, szyk Aix-le-bain’u. Robiła co mogła. Zagryzła dwóch senatorów!? Jakżesz mogła zagryść! Czyż może być coś twardszego od starego senatora. Odebrała im trochę niepotrzebnej gotówki, no i, dalej, radziła sobie... I takiej śmierci doczekać!
Jest zbrodzień Giriat i wspólniczka służąca — cóż to