Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy nie ten sam, który nas oprowadzał po pałacu? odezwał się Jasio; wysoki i z siwemi zupełnie włosami?
— Ten sam! Ten sam! zawołała dziewczynka. Ach, żebyście Państwo wiedzieli, co to za dobry staruszek! jak moją matkę i mnie serdecznie kocha! ale zawsze, dodała ciszéj i po chwili milczenia, nie jest to mój dobry Dziadzio, który już, niestety! nie żyje. — I dziewczynka wspominając kochanego dziadka rzewnie płakać zaczęła.
— Opowiesz nam to wszystko, moje dziecko, rzekła tonem łagodnym Pani Krasnołęcka. Teraz zaś chodź z nami; ty lepiéj od nas znasz piękne strony ogrodu i co tu jeszcze innych rzeczy godnych widzenia.
— Ach! dobrze, dobrze, droga Pani! zawołała z uśmiechem w łzawém jeszcze oku dziewczynka. — Chociaż w jednéj rzeczy przysłużę się Państwu!