Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

darów Wielkanocy, ten i modlić się z nim musiał koniecznie. Wesołe Alleluja trwało do dnia białego, — nasi zaś przyjaciele przez wzgląd zwłaszcza na zmorzone snem dzieci, nierównie wcześniéj wybrali się do domu.
Nazajutrz gdy się skończyło nabożeństwo, a pan Krasnołęcki, chcąc z pięknego, wiosennego korzystać poranku, dzieci swoje po cichu zbudziwszy wyszedł z niemi do wioski na przechadzkę, przy każdéj chatce familja poczciwych chłopków, w kupkę już zebrana, czekała na poświęcenie swoich zapasów. Ksiądz proboszcz z jednéj chałupy wstępował do drugiéj, i wszędzie z uszanowaniem i z radością przyjmowany, pobłogosławił skromnemu jadłu i napojom, na jakie się według dawnego zwyczaju dobrzy ci ludzie zdobyć byli w stanie. Niemniéj miły wszakże widok oczekiwał ich za po-