Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cik, jak schlujną ściereczką zewsząd kurz ocierała, jak odsunąwszy które krzesło o parę cali w bok, zaraz na kilka kroków się cofała, żeby zobaczyć czyli téż tak nie wygląda porządniéj. Potém zajrzała do kuchni i poprosiła kucharkę, żeby dziś lepszy zrobiła buljonik dla mamy niźli wczoraj, — bo był zbyt słony, a mama go między dzieci rozdzieliła; — następnie zaś usiadła przy drzwiach sypialni, aby za najpierwszém przebudzeniem się choréj bydź jéj na rozkazy usłużną.
Dzień był pogodny, jesienny; — słońce ostatniéj jeszcze dobywało siły, żeby ocieplić ziemię, a dobroczynna rosa odświeżała ostatki kwiatów w pobliskim ogrodzie.
Nie trudno więc było Jasiowi i Bronisiowi o wieniec, jaki tylko spóźniona już cokolwiek pora roku nastręczała. Narwali piękne astry, malwy a nawet i