Strona:PL Friedrich Schiller - Zbójcy.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„„Idź, droga żono, podaj zgubną lancę,
Puszczaj, niech idę w dzikie bojów tańce!
Ja na ramionach swoich dźwigam Troję.
Za Astyanaksem tam nasze są bogi;
Twój Hektor padnie za dziedziny swoje —
W Elizyum uasze znów się zbiegną drogi.““

Daniel wchodząc. Jakiś człowiek pyta się o pana. Prosi o przypuszczenie — powiada, że ma ważne wiadomości.
Moor. Na tym świecie dla mnie jedno jest ważne — ty wiesz, Amalio — jeźli to nieszczęśliwy, co mojej pomocy potrzebuje, z płaczem odejść nie powinien.
Amalia. Jeźli to żebrak, niech najspieszniej przychodzi. Daniel odchodzi.
Moor. Amalio! Amalio, miej litość nademną!
Amalia gra dalej.

„Nigdy nie szczęka broń twa do boju,
Miecz twój samotny wisi w pokoju,
Ginie Pryama bohaterski ród!
Pójdziesz, gdzie słońce dnia nie uczyni,
Gdzie Kocyta słychać płacz w pustyni,
Miłość twa umrze w głębiach Lety wód.“ —

„„Moje myśli, moje chęci
Zginą w rzece niepamięci,
Ale miłość moja — nie!
Słuchaj! wróg dziki w mury kołacze,
Przypasz mi pałasz, porzuć twe płacze!
Miłość Hektora nie umiera, nie!““