Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród.djvu/021

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zie, gdyby ją zapytano, tak byłaby odpowiedziała. Nie chciała jechać do Londynu nawet wtedy, gdy siostra jej, Maria, wydawała za mąż córkę, lecz zbyt ceniła sobie wygodne, dobrze płatne miejsce ochmistrzyni w Misselthwaite Manor, które mogłaby stracić, gdyby nie wykonała natychmiast rozkazu pana Archibalda Cravena. Nie śmiałaby nawet wyrazić najlżejszego sprzeciwu.
— Kapitan Lennox i żona jego zmarli na cholerę — rzekł pan Craven, jak zwykle oschle i chłodno. — Kapitan Lennox był bratem mojej żony, jestem więc opiekunem jego córki. Dziecko winno być przywiezione tutaj. Pojedzie pani do Londynu i przywiezie je do mnie.
Pani Medlock spakowała więc manatki i udała się w podróż.
Mary wtuliła się w kąt wagonu z miną kwaśną i złą. Nie miała co czytać, nie miała na co patrzeć, złożyła swoje cienkie, w czarne rękawiczki obciągnięte rączki na kolanach i siedziała cicho. Czarna jej sukienka podnosiła i uwydatniała żółtość cery, a jej sztywne, jasne włosy wymykały się kosmykami spod krepowego kapelusika.
„W życiu swoim nie widziałam takiego niemiłego dziecka jak to!“ — myślała pani Medlock. Nie mogła sobie wyobrazić, żeby dziecko siedziało tak długo na jednym miejscu w zupełnej bezczynności; toteż znużyło ją przyglądanie się dziewczynce i zaczęła mówić ostrym, twardym głosem.
— Opowiem ci coś niecoś o miejscu, do którego jedziesz — rzekła. — Czy wiesz coś o swoim wuju?
— Nie — odparła Mary.
— Nie słyszałaś nigdy, by rodzice o nim mówili?
— Nie — odrzekła Mary i zadrżała. Zadrżała przypomniawszy sobie, że ojciec i matka nigdy w ogóle o niczym z nią nie mówili. Nigdy nie opowiadali jej o niczym.

— Hm! — mruczała pani Medlock patrząc na jej zamkniętą w sobie, złą twarzyczkę. Zamilka[1] na czas jakiś, po czym mówiła dalej:

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Zamilkła.