dbałby o mnie i nie dał tak krzywdzić okropnie.
Potem nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi izdebki.
Czy uwierzycie — czy możecie sobie wyobrazić coś podobnego? — Mnie samej wierzyć się niechce. Sarze zaś wydało się to niepodobieństwem; w pierwszej chwili myślała, że się coś dzieje z jej wzrokiem — albo z umysłem — że przyszło senne widziadło, zanim jeszcze w sen zapadła.
— Boże mój! — zawołała bez tchu. — Boże! To nieprawda! Wiem, wiem, że to nieprawda!
Wsunęła się prędko do izdebki i zamknęła za sobą drzwi na klucz i oparła się o nie plecami i stała tak nieporuszona, patrząc przed siebie.
Czyż można się dziwić? Oto na kominku, który pusty był zimny, z zardzewiałą kratą, gdy opuszczała izdebkę, teraz płonął na nim wesoły, trzaskający ogień, kratę zaś wyczyszczono i wypolerowano i nad ogniem na pałączku wisiał mały
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/064
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.