Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 30 —

nikowa — dowodem tego, żeśmy z Dunią nie miały panu za złe słów pańskich, jest to, że przyjechałyśmy tutaj.
— Dobrze, mamo! — zachęciła matkę Dunia.
— A więc i ja temu jestem winien! — obraził się Łużyn.
— Tak, pan powstaje na Rodzia, panie Piotrze, a sam pan o nim nieprawdę napisałeś we wczorajszym liście — dodała, nabarwszy otuchy pani Pulcherja.
— Nie pamiętam, żebym napisał jaką nieprawdę.
— Napisałeś pan — ostro przerwał Raskolnikow, nie zwracając się do Łużyna — ze ja wczoraj oddałem pieniądze nie wdowie po stratowanym, jak było w istocie, lecz jego córce (której do wczoraj nie widziałem wcale). Napisałeś pan to, ażeby mnie poróżnić z rodziną i dlatego dorzuciłeś pan, w niecnych wyrazach o sprawowaniu się dziewczyny, której pan nie znasz. Wszystko to plotki i podłość.
— Daruje pan, — drżąc ze złości odparł Łużyn — w moim liście pisałem o pańskich zaletach i postępkach jedynie na skutek życzenia pańskiej siostry i matki, które prosiły, ażeby im pana opisać: w jakich warunkach pana znalazłem i jakie wrażenie zrobiłeś pan na mnie? Co się zaś tyczy słów, o których mowa, to znajdź pan choć jeden wiersz niesprawiedliwy, to jest żeś pan nie roztrwonił pieniędzy i że w owej rodzinie, choćby nawet biednej, nie znajdowały się niegodne osoby?
— A podług mnie, to pan, z wszystkiemi swemi godnościami, nie warteś paznogcia tej nieszczęśliwej dziewczyny, w którą ciskasz kamieniem.
— Więc gotówbyś pan ją nawet wprowadzić do towarzystwa swojej matki i siostry?
— Zrobiłem to już, jeśli pan chcesz wiedzieć. Posadziłem ją dzisiaj obok matki i Duni.
— Rodziu! — zawołała pani Pulcherja.
Dunia zarumieniła się; Razumichin zmarszczył brwi, Łużyn uśmiechnął się dumnie i pogardliwie.
— Sama pani widzi, panno Eudoksjo — rzekł — czy zgoda jest tu możliwą? Spodziewam się, że sprawa ta jest już skończoną i wyjaśnioną raz na zawsze. Pójdę więc, ażeby nie przeszkadzać dalszejp rzyjemności rodzinnego spotkania i wymiany sekretów (wstał z krzesła i wziął ka-