Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 172 —

sługuje na wiarę. Jest większe prawdopodobieństwo!... A tom ci się złapał! Byłbym w piekło poszedł za nich!
— Powiedz też mi, skądżeś się o tem dowiedział i dlaczego cię to tak obchodzi? — z widocznem wzruszeniem zapytał Raskolnikow.
— Także! Dlaczego mnie obchodzi! Dobryś sobie!.. A dowiedziałem się od Porfirjusza, między innemi. Zresztą od niego dowiedziałem się prawie o wszystkiem.
— Od Porfirjusza?
— Od Porfirjusza.
— I cóż... cóż on? — z przestrachem zapytał Raskolnikow.
— On mi to wybornie wytłumaczył. Wytłumaczył mi psychologicznie, po swojemu.
— On wytłumaczył? Sam ci wytłumaczył?
— Sam, sam; bądź zdrów! Później ci jeszcze coś opowiem, ale teraz nie mam czasu. Kiedyś... była chwila, że myślałem... No, ale co tam; później!... Poco mam zapijać sprawę. Spoiłeś mnie i bez gorzałki. Bo jestem pijany Rodziu! Bez wódki pijany jestem, no, ale żegnam cię; wrócę niebawem.
Wyszedł.
— Tak, to spiskowiec, napewno, napewno! — ostatecznie zadecydował Razumichin, zwolna schodząc ze schodów. — I siostrę wciągnął; to bardzo, bardzo prawdopodobne przy charakterze Duni. Miewają ze sobą schadzki... A toć ona i mnie naprowadzała na tę myśl. Z wielu jej słów... i słóweczek... i wzimanek, wszystko tak się składa. Bo i jak inaczej wytłumaczyć całą tę gmatwaninę? Hm! A ja myślałem... O Boże, co też mi przychodziło do głowy. Tak, to było zaćmienie, i zawiniłem wobec niego! To on wtedy pod latarnią, na korytarzu, tak mnie zaćmił. Pfu! Co za podła, zła szkaradna myśl z mojej strony! Zuch Mikołajek, że się przyznał... A i wszystko dawniejsze jak się teraz tłumaczy! Ta jego choroba, to dziwaczne postępowanie, nawet i dawniej, dawniej, w uniwersytecie jaki był zawsze chmurny, ponury... Ale jakie znaczenie ma teraz ten list? Może co jest w tem. Od kogo ten list? Przypuszczam... Hm.... Nie, wszystko wybadam.
Przypomniał sobie i rozważył wszystko o Duni i serce mu zakrzepło. Zerwał się z miejsca i wybiegł.
Raskolnikow zaraz po wyjściu Razumichina, wstał, zbli-