Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 210 —

sposobność zawarcia bliższej znajomości!... Nie to, co ty myślisz! Tu bracie, i cienia nawet tego nie ma...
— Ja też wcale nie myślę.
— Tu, bratku, wstydliwość, skromność, nieśmiałość, delikatność okrutna, i przytem wszystkiem westchnienia, i mięknie jak wosk, ach jak mięknie! Wybaw mnie od niej, do wszystkich djabłów świata! Arcyapetyczna!... Zasłużę, głową zasłużę!...
Zosimow roześmiał się jeszcze głośniej niż poprzednio.
— A to ci uderzyło! Nacóż mi ona?
— Zapewniam cię, kłopotów niewiele, mów tylko wszystko co ci ślina do ust przyniesie, bylebyś tylko usiadł przy niej i mówił. Przytem, jesteś lekarzem, zacznij więc leczyć na cokolwiek. Przysięgam, nie pożałujesz. Stoi tam u niej klawikord: ja bo wiesz przecie, brzdąkam trochę; mam jedną piosenkę ruską, prawdziwą: „Łzy gorące z oczu płyną...“ Ona przepada za prawdziwemi — od piosnki się właśnie zaczęło; a wszakże ty na fortepianie grasz jak wirtuoz, jak Rubinsztejn... Zapewniam, że nie pożałujesz!
— Cóż tyś jej może dawał jakie obietnice? Na piśmie, formalnie? Przyrzekłeś się ożenić może...
— Nie, nie, nic podobnego! Bo i ona wcale nie taka; bywał u niej poprzednio Czebarow...
— No to ją rzuć!
— Nie wypada!
— Dlaczego?
— Dlatego, że nie wypada i kwita! Tu bratku jest pierwiastek pociągający.
— Dlaczegóż ją pociągnąłeś?
— Wcalem nie pociągał; sam nawet może zostałem wciągnięty, z głupoty, a jej całkiem będzie obojętne, ty czy ja, byleby ktoś przy niej siedział i wzdychał. Tu bratku... Nie mogę ci tego wyrazić, tu — no dajmy na to, znasz matematykę, zajmujesz się nią i teraz, wiem o tem... więc zacznij przechodzić z nią rachunek różniczkowy, dalibóg, nie żartuję, mówię serjo, dla niej to będzie obojętne: będzie patrzeć na ciebie i wzdychać, i tak przez cały rok. Ja prawiłem jej, między innemi, bardzo długo, jeszcze dwa dni z rzędu o pruskiej izbie panów (bo o czemże z nią mówić?) — wzdychała tylko i rumieniła się! Tylko o miłości nie zagaduj — wstydliwa, aż do