Strona:PL Feval - Garbus.djvu/757

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Piękny aniele — mówił wydzierającej się dziewczynie — całą noc marzyłem o tobie. Na nieszczęście, tak jestem zajęty dzisiaj, że nie mogę ci oświadczyć mych uczuć jak należy. Więc tylko w przelocie uprzedzając to, co powinno być padam na kolana i ofiaruję ci me serce i rękę.
I ukląkł na środku przedpokoju. Gitanita nie spodziewała się bynajmniej tej sceny; nie mniej przeto, nie widać było na niej zaambarasowana.
— Ja również bardzo się spieszę — rzekła, siląc się na poważny ton mowy, — niech więc mnie pan puści.
Chaverny wstał z kolan i serdecznie ją uściskał.
— Pani będziesz najcudniejszą markizą na świecie! — zawołał. — A więc to ułożone? Proszę nie myśleć, że działam lekkomyślnie i zbyt pośpiesznie. Owszem, zastanawiałem się przez całą drogę tutaj z Chateletu.
— No, dobrze, ale gdzie moje zezwolenie?
— Myślałem i o tem. Jeżeli się pani nie zgodzi, porwę ją. Zresztą nie mówmy o rzeczy postanowionej i skończonej. Przynoszę tu ważne nowiny. Chciałbym się widzieć z księżną Gonzagą.
— Pani Gonzaga jest ze swą córką i nikogo nie przyjmuje.
— Jej córka! — zawołał Chaverny. — Panna de Nevers! Śliczna, zachwycająca! Moja urocza żona wczorajsza! Ale ja panią tylko kocham i ją tylko poślubię. Posłuchaj mię, skarbie ubóstwiany, mówię seryo: jeżeli panna