Strona:PL Feval - Garbus.djvu/699

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Byłeś obecny w owym krwawym dramacie w fosie Kajlusów? — zapytał.
— Tak jest, ekscelencyo. Broniłem waszego i mego przyjaciela z narażeniem życia. To było moim obowiązkiem.
— To było twoim obowiązkiem — powtórzył regent. — Mówisz że skonał w twoich ramionach.
— Tak, ekscelencyo i otrzymałem ostatnie jego zlecenia.
— Powtórz mi je chcę wiedzieć.
— Ja też nie pragnę ukrywać ich przed waszą królewską wysokością. Nasz nieszczęsny przyjaciel powiedział, powtarzam dosłownie: “Bądź małżonkiem mojej żony, aby być ojcem mej córki.”
Głos Gonzagi nie zadrżał gdy wymawiał to bezczelne kłamstwo. Regent wpadł w głęboką zadumę. Na jego myślącej i rozumnej twarzy malowało się już teraz tylko zmęczenie: ślady pijaństwa zniknęły zupełnie.
— Dobrze zrobiłeś, spełniając wolę umierającego. To był twój obowiązek. Ale dlaczego milczałeś o tem przez lat dwadzieścia?
— Kocham moją żonę — odpowiedział bez ogródki Gonzaga — mówiłem już to waszej królewskiej wysokości.
— A czemużby ta miłość miała ci zamykać usta?
Gonzaga spuścił oczy, lekko się zarumieniwszy.
— Trzebaby było oskarżać ojca mojej żony — szepnął.
— Ach! — zawołał regent. — Więc zabój-