Strona:PL Feval - Garbus.djvu/696

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wasza królewska wysokość miał więc przeciwko mnie podejrzenia?
— A więc tak — odpowiedział regent po chwilowym namyśle — miałem podejrzenia. Obecność twoja przy mnie usuwa je, gdyż masz spojrzenie prawego człowieka. Staraj się teraz, aby twoje słowa rozproszyły je zupełnie. Słucham cię.
— Czy wasza królewska wysokość zechce zrobić mi łaskę i powiedzieć jakie miał podejrzenia?
— Były stare, dawne; są i świeże.
— A więc najpierw stare, jeżeli wasza królewska mość raczy wysłuchać mej prośby.
— Wdowa po Neversie była bogatę, ty zaś biedny. Nevers zaś naszym bratem.
— Więc nie powinienem był poślubiać wdowy po Neversie?
Regent oparł głowę na dłoni i milczał.
— Ekscelencyo — zaczął Gonzaga spuszczając oczy — mówiłem: zawiele szydziliśmy z uczuć sercowych i one źle dźwięczą w naszej rozmowie.
— Co chcesz przez to powiedzieć? Wytłómacz się.
— Chcę przez to powiedzieć, że jeżeli w mojem życiu jest czyn który mi honor przynosi to właśnie ten. Ukochany nasz brat, Nevers, umarł w moich ramionach, jak już mówiłem waszej ekscelencyi. I to wam wiadomo, że owej fatalnej nocy byłem w zamku Kajlusa, aby zwalczyć upór starego markiza, tak zawziętego przeciw naszemu Filipowi za to, że mu zabrał córkę. Trybunał kryminalny, o którym mówi-