Strona:PL Feval - Garbus.djvu/674

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stot, które z rozkoszą każą sobie wynagradzać krzywdą, wyrządzoną im przez naturę.
Prawie wszyscy garbusi są źli — myślał sobie Gonzaga — i lubią się mścić. Mają serca okrutne, a tęgi rozum, bo żyją na tym świecie, jak w nieprzyjacielskim kraju. Podobno nigdy garbusi nie mają litości za to, że nikt niemal dla nich samych.
Chaverny był tutaj właściwie na nie Chaverny był nierozważnym szaleńcem: wino go rozmarzyło, czyniło otwartym i wspaniałomyślnym. Chaverny był zdolny zakochać się w żonie i klęczeć przed nią z uwielbieniem. Garbus, nie! Garbus, jeżeli ukąsi raz jeden, będzie to cios śmiertelny.
Kiedy Gonzaga zawołał, aby przyprowadzono notaryusza, kilkanaście osób rzuciło się w tym celu na galeryę, uprzedzając Kokardasa i Paspoala. Ci sami przez kilka chwil znaleźli się sami w marmurowej sionce.
— Moja skorupko — rzekł Gaskończyk do towarzysza — noc ta nie skończy się bez lekkiego gradu....
— Kuksy, klapsy sińce — dopełnił miłego obrazu Paspoal. — Chorągiewka na dachu ostro się kręci!
— Ręka mnie już swędzi! Nie bój się! A ciebie?
— Święty Jacku! Toż już tyle czasu, jak się nie tańczyło uczciwie!
Zamiast wejść do dolnych pokojów, obaj przyjaciele otworzywszy sobie drzwi wchodowe, wyszli do ogrodu. Nigdzie nie było już widać straży, obstawionej dokoła domu przez