Strona:PL Feval - Garbus.djvu/601

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Brakuje tyko
Pieniądza złotego.

Usłyszawszy ten wierszyk, nieszczęsny Pejrol wykonał tak desperacki ruch całem ciałem, że sam się odczepił i padł plackiem na ziemię.
— Panowie! — błagał szczekając zębami — Panowie! W imię księcia Gonzagi!....
Ale nikt go nie słyszał.
— To fałsz! — wołali jedni.
— To prawda! — utrzymywali drudzy.
— Pan Law ma w swojej piwnicy wszystkie skarby peruwiańskie.
— No, dajcie spokój z polityką!
— Niech żyje Chaverny!
— Precz z Chaverny’m.
— Zakneblować mu gębę!
— Wypchać go!
A te panie wciąż bębniły zapamiętale w talerze i szklanki.
Biedna Aurora z ukrytą w drżących rączkach twarzą, skarżyła się płaczącym głosem:
— Tak mi zimno! Tak mi zimno aż do głębi duszy. Pomyśleć, że mnie chcą oddać takiemu człowiekowi..
— Fee! — rzekła dona Kruz. — Już ja się obowiązuję uczynić go cichym i słodkim jak baranek. Czyż ty naprawdę nie uważasz, że on jest milutki?
— Chodź, Floro! Wyprowadź mnie stąd! Resztę nocy chcę spędzić na modlitwie!
Chwiała się z osłabienia. Dona Kruz podpierała ją ramieniem. Gitanita miała złote serduszko, ale pojąć nie mogła wstrętu swej to-