Strona:PL Feval - Garbus.djvu/460

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ca, po tylu latach, ogromnie zaciekawia mnie. Kuzynie, czy masz jakie podejrzenie?
— Nie — odpowiedział Gonzaga.
Potem nagle, jakby jakaś myśl przyszła mu do głowy, dodał:
— To jest właściwe... jest jeden człowiek...
— Jaki człowiek?
Jesteś zamłody, nie znałeś go.
— Jak się nazywa?
— Człowiek ten — mówił, jakby do siebie, Gonzaga — mógłby powiedzieć, czyja ręka uderzyła mego biednego Filipa Neversa.
— Jak się nazywa? — powtórzyło kilka głosów.
— Kawaler Henryk Lagarder.
— On jest tutaj — zawołał roztrzepany Chaverny. — To napewno nasze czarne domino!
— Co to znaczy? — zapytał żywo Gonzago. — Widziałeś go?
— Głupia awantura! Nie znamy Lagardera, nie mamy pojęcia jak wygląda, ale gdyby przypadkiem on tu był na balu....
— Gdyby on tu był na balu — kończył Gonzaga — obowiązuje się wskazać jego królewskiej wysokości zabójcę Filipa Neversa.
— Jestem! — zawołał tuż za plecami księcia jakiś głos męski, poważny.
Gonzaga tak silnie zadrżał, że aż Noce musiał go podeprzeć.