Strona:PL Feval - Garbus.djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

umf, lub porażkę. Nie ma do mnie zaufania; nie chce, abym wiedziała o jego trudach, walkach, które stacza, nie rozumie, że potrzeba mi tysiąc razy więcej odwagi, aby powstrzymać łzy, aniżeli gdybym dzieliła jego trudy i walczyła przy jego boku!
Z sali doleciał jakiś lekki odgłos kroków. Znała go widocznie dobrze, bo w jednej chwili powstała radosna. Usta rozwarły się i wydały lekki okrzyk radości.
Och, jak wielką racyę miał Janek! Na jej uroczej dziewczęcej twarzyczce nie możnaby teraz dojrzeć ani śladu łez, ani cienia smutku. Była cała w uśmiechu. Pierś poruszała się radością. Wyprostowała z dźwiękiem swą śliczną postać. Była jak delikatny a piękny kwiat który wśród nocy chyli się napół zwiędły, a pod pierwszymi promieniami słońca powstaje znowu wonny i świeży.
Aurora podeszła do lustra. Zatroszczyła się w tej chwili, czy jest dosyć piękną. Przeklinała łzy, które psuły oczy i gaszą ogień jej źrenic. Dwa razy na dzień była kokietką. Lustro odpowiedziało, że niepokój był jej próżny. Ujrzała swój śmiech tak młody, tak tliwy i śliczny, że w duszy dziękowała za to Bogu.
Mistrz Ludwik schodził ze schodów. Na dole Janek trzymał światło.
— Ilekolwiek lat miał mistrz Ludwik, był to jeszcz młody człowiek. Jasne pukle włosów wiły się na czystym i gładkiem czole. Białych szerokich skroni nie uszkodziło palące słońce Hiszpanii; to też gdyby nie męski rysunek twa-