Strona:PL Feval - Garbus.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzy, cera nadałaby jej wyraz trochę może kobiecy. Ale ogniste oczy dumnie ściągnięte brwi, nos prosty, usta o wargach jakby wykute w marmurze, które odcieniały delikatne wąsiki broda o silnym zarysie nadawała tej pięknej twarzy charakter stanowczości i mocy.
Strój jego t. j. spodnie, kurtka i płaszcz były z czarnego aksamitu z dżetowymi guzikami.
Stał jeszcze na schodach, a już zwrokiem szukał Aurory. Gdy ją dojrzał, powstrzymał ruch radości. Siłą woli opuścił oczy i zwolnił kroku, którego chciałby przyśpieszyć. Całe jego życie upłynęło tak na pokonywaniu samego siebie. Był blizki szczęścia i nic chciał go dotknąć. A wola mistrza Ludwika była z żelaza i dosyć silna aby nadać niezłomny hart temu sercu namiętnemu gorącemu i tkliwemu jak serce kobiety.
— Czekałaś na mnie Auroro? — zapytał schodząc ze schodów.
Franciszka ukazała we drzwiach kuchni swą twarz silnie zaczerwienioną.
— Czy to ładnie mistrzu Ludwiku, żeby pozwolić tak płakać biednemu dziecku! — rzekla głosem donośnym, który przyniósłby zaszczyt sierżantowi dowodzącemu na mustrze.
— Płakałaś Auroro? — zapytał żywo nowoprzybyły.
Młoda dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję.
— Henryku mój najdroższy — rzekła, podając mu czoło do pocałunku, — wiesz dobrze,