Strona:PL Feval - Garbus.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wuj Migel cofnął się trochę, ale przyszedł prędko do siebie.
— Oto co nas tu sprawadza — zaczął znowu, powiem krótko, ponieważ nie macie waszmość ochoty do rozmowy. Kuzyn nasz, don Burgos, który w roku dziewiędziesiątym piątym towarzyszył amsadorowi hiszpańskiemu w Paryżu, poznał waszmość u puszkarza Kuency. Jesteś kawalerem Henrykiem Lagarder.
Henryk pobladł i opuścił oczy. Myślałam że mu zaprzeczy.
— Pierwsza szpada na świecie! — ciągnął dalej don Migel — człowiek, któremu nikt się nie oprze. Nie zaprzeczaj nam kawalerze, jestem pewny tego, co mówię.
— Nie zaprzeczam — odrzekł Henryk ponurym głosem — ale wiedzcie, że drogo może was kosztować odkrycie mojej tajemnicy.
Mówiąc to zamknął drzwi od sieni.
Siostrzeniec Sanszo począł drżeć jak liść.
— O Dios! — zawołał wuj Migel bez cienia zakłopotania. — To będzie nas kosztować ile zechcesz, panie kawalerze! Przyszliśmy tu z pełnemi kieszeniami... No, mój siostrzanie wypróżnijmy nasze saki!
Ogromny Sanszo, dzwoniąc zębami, położył na stole kilka garści pistolów, wuj uczynił to samo.
Henryk patrzył na nich ze zdziwieniem. Ja ukryłam się w alkowie.
— He, he! — rzekł don Migel dźwięcząc złotem, — nie zarabia się tyle, rzeźbiąc rękojeści szpad u Kuency. Nie gniewajcie się panie kawa-