Strona:PL Feval - Garbus.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I naprawdę nikomu nie przyszło na myśl zaprzeczyć.
— Mówiono jej jednak — ciągnął dalej Gonzaga. — “Ten człowiek ma wszędzie wysłanników, jego agenci przebiegają we wszystkie strony Francyę, Hiszpanię, Włochy. Ten człowiek więcej od ciebie samej zajmuje się twoją córką!”
I zwracając się do księżnej zapytał:
— Mówiono ci to, pani, nie prawda?
Księżna martwa, nie podnosząc oczu, poruszyła wargami:
— Mówiono mi to.
— Słyszycie! — wykrzyknął Gonzaga, zwracając się do sędziów.
Potem znowu do żony:
— Mówiono ci, biedna matko: “Jeżeli napróżno szukasz swej córki, jeżeli wysiłki twe wciąż są bezskuteczne, to dlatego, że jest w tem ręka niewidzialna, wroga; ręka, która niweczy twe poszukiwania, myli twych wysłańców, zdradziecka ręka”. Czy nie prawda, że mówiono ci to, pani?
— Mówiono mi to — powtórzyła księżna tym samym co poprzednio głosem.
— Słyszycie! Słyszycie moi sędziowie! — mówił Gonzaga. — I czy nie mówiono ci czegoś jeszcze, pani? że ta ręka działająca w ciemności, ta ręka zdradziecka jest ręką twego męża! Czy nie mówiono ci, że może dziecko już nie żyje i że są ludzie dość podli, aby znoić dziecko i że może.... Nie kończę, pani, nie ci to mówiono?
Aurora blada jak śmierć odrzekła po raz trzeci: