Strona:PL Feval - Garbus.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Montobertowi, Gironnowi i ich towarzyszom, iż nadszedł moment krytyczny.
— Byłem jeszcze młodym — ciągnął dalej, — dosyć dobrze widziany u dworu, bogaty, bardzo już bogaty, o wspaniałym nazwisku. Żona moja była skarbem piękności, rozumu i cnoty. Jakże uniknąć, pytani, zdradzieckich i podłych ataków zazdrości? Areszt parlamentu uczynił moją pozycyę fałszywą w tym znaczeniu, że niektórym nizkim duszom, złym sercom, dla których interes jest jedynym Bogiem, zdawało się, iż muszę życzyć sobie śmierci córki Neversa.
Rozległy się okrzyki oburzenia.
— Ach, panowie, — rzekł Gonzaga — zanim Lamoignon mógł uciszyć salę — świat jest takim! My go nie zmienimy. Miałem w tem interes, interes materyalny, a więc musiałem mieć i złe zamysły. Oszczerstwo przeciw mnie miało szerokie pole działania i umiało z tego skorzystać! Jedna tylko przeszkoda dzieliła mnie od olbrzymiego spadku. Niech zginie! Co znaczyło świedectwo mojego całego, czystego życia! Podejrzywano mnie o interesy najbardziej nizkie, najhaniebniejsze! Rzucono (muszę przed radą wsystko wyjaśnić), rzucono między mnie a księżnę obojętność, podejrzenia, prawie nienawiść. Jako świadka przeciwko mnie uważano ów obraz okryty kirem w pokoju tej świętej kobiety; przeciwstawiano mężowi żywemu, męża umarłego; i używając słów trywialnych, panowie, które jednak malują szczęście ludzi skromnych, niestety, nie zawsze dla nas dostępne, zakłócono mój spokój domowy!