Strona:PL Feval - Garbus.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niej jedną chociaż chwilę rozmowy. Gonzaga kochał ją naprawdę; może kochał ją jeszcze teraz na swój sposób. Miał o sobie dobrą opinię i zresztą zupełnie słusznie. Tak był pewien swojej wymowy, iż sądził, że gdyby księżna raz zgodziła się go wysłuchać, wyszedłby zwycięski z tej próby.
Ale Aurora, nieugięta w rozpaczy, nie chciała być pocieszoną. Była samą na świecie, upodobała sobie to opuszczenie. Nie miała ani przyjaciela, ani powiernicy nawet jej spowiednik znał tylko tajemnicę jej grzechów.
Była to kobieta dumna i zatwardziała w cierpieniu. Jedno tylko uczucie pozostało żywem w jej udręczonem sercu: miłość macierzyńska. Kochała wyłącznie, namiętnie wspomnienie swej córki. Pamięć o Neversie była dla mej religią. Myśl o córce wracała ją do życia i sprowadzała mgliste marzenia o przyszłości.
Otoczona służbą, której zabraniała przemawiać do siebie i żyjąc między obrazami niemymi i ponurymi, księżna straciła dawną inteligencyę i uczuciowość.
— Jestem kobietą umarłą — mówiła niekiedy do swego spowiednika.
I była to prawda. Przechodziła prze życie, jak widmo. Istnienie jej robiło wrażenie przykrego snu. Rano gdy wstawała, ciche służebne pomagały jej w ponurym stroju; potem lektorka otwierała pobożną książkę. O dziewiątej kapelan wychodził odprawiać mszę żałobną. Resztę dnia księżna siedziała nieruchoma, zimna, samotna.
Od czasu ślubu, ani razu nie wyszła z pała-